korbi102 pisze:Co do tej precyzji w przełączaniu chodzi o właśnie to przełączanie metodą Zero Courrent Switching?
Dokładnie. Nazywa się to miękkie przełączanie.
W porównaniu do przełączania twardego, przez tranzystor płynie prąd i występuje na nim prawie zerowe napięcie (bo przewodzi). W momencie przechodzenia w stan zaporowy najpierw na tranzystorze rośnie napięcie do kilkudziesięciu/kilkuset woltów, (tranzystor wychodzi z nasycenia) a dopiero później zaczyna spadać prąd (faktycznie się wyłącza). A że moc wydzielana na złączu to napięcie razy prąd, to w chwili przełaczenia straty na tranzystorze są duże.
Spójrz na kolory granatowy i zielony.
W typowych obwodach praca przy takich przełączeniach to kwestia zaprojektowania chłodzenia i użycia odpowiednich trazystorów. W przypadku obwodów rezonansowych gdzie napięcia idą w setki woltów a prądy w setki amperów straty byłyby tak ogromne że obudowa tranzystora nie zdążyłaby się nagrzać a złącze by się stopiło.
Dlatego stosuje się miękkie przełaczanie. Najprościej wyróżnić medody Zero Voltage Switching i Zero Current Switching. Teoretycznie sprawa jest prosta, jeżeli w momencie przełączenia jedno z nich (prąd lub napięcie) bdzie zerowe, to strat przełączenia prawie nie będzie. Problem w tym że samo przełączenie nie jest natychmiastowe a trochę trwa, więc znając czas przełączenia trzeba zacząć przełączanie przed osiągnięciem przez prąd punktu 0, by skończyło się po przejściu przez 0. To zagwarantuje minimalne straty. Jak niskie? W praktyce przy odpowiednim dostrojeniu tranzystory w TO247 przełączając kilka kilowatów mogą pracować bez radiatorów i być lekko ciepłe.
A do wykrywania idealnego momentu na przełączenie służy właśnie predikter.
Ale wysiłek jest tego wart, cewki DRSSTC potrafią przepychać przez siebie olbrzymie moce generujac chyba najlepsze wyładowania.
korbi102 pisze:Mógłbyś mi po krótce opisać od jakiej strony powinienem ugryźć to projektowanie? Chciałbym w sumie już coś zacząć, żeby nie tracić czasu i myslę, że najszybciej byłoby wykonać uzwojenie pierwotne, co do reszty się dowiem, ojciec ma tyle elektroniki w domu, że może znajdą się jakieś tranzystory IGBT
Sam jeszcze DRSSTC nie budowałem, obecnie kończę VTTC, ale wydaje mi się że odpowiednim podejściem byłoby zrozumienie jak działa zwykła SSTC. Nieco od dupy strony - mamy uzwojenie wtórne wraz z torusem tworzącym kondensator, a więc układ rezonansowy LC.
Kluczowa sprawa że pojemność między torusem a zwykle ziemią zależy od otoczenia. Mamy uzwojenie pierwotne i kondensator rezonansowy szeregowo z uzwojeniem czyli kolejny układ LC. Ważne by częstotliwość rezonansowa obu ukłądów była identyczna. Przed uruchomieniem w nowym miejscu trzebaby urządzenie dostrajać przepinając ilość zwojów na pierwotnym, ale możesz zrobić jakiś mechaniczny układ sterowany silnikiem który będzie to sam robił. Ułatwiłoby to prezentację i ogólne używanie. Możesz nawet ten proces zautomatyzować ale to już dygresja.
W obwodzie pierwotnym mamy uzwojenie pierwotne - dla prądu zmiennego ma ono rezystancję oraz reaktancję indukcyjnę. Idea DRSSTC względem SSTC to ten kondensator w obwodzie pierwotnym. Opór takiego w układzie prądu przemiennego nazywamy reaktancją pojemnościową. Dla częstotliwości rezonansowej obie reaktacje się "znoszą" (ich suma to 0) więc raz że jedyne co ogranicza nam prąd w uzwojeniu pierwotnym to jego rezystancja. A że pierwotne to gruby miedziany drut, często miedziana rura, to rezytancja jest prawie żadna co pozwala na przepłynięcie wielkich prądów. Do tego napięcie na pierwotnym ma część rzeczywistą (wynikającą z małej rezystancji) i urojoną (wynikającą ze stsunkowo dużej w porównaniu z rezystancją indukcyjności). Sprawia to że mając napięcie zasilania DRSSTC rzędu 300-400V, na uzwojeniu pierwotnym możemy mieć 800 i więcej.
Wszystko powyższe to kwestai założenia przy jakiej częstotliwości cewka ma pracować i policzenie elementów biernych. Największa zabawa zaczyna się teraz - trzeba zaprojektować mostek (falownik) który przeżyje kilkadziesiąt amperów przy kilkuset woltach. To też nie jest kosmicznie trudne, ale ilość obliczeń jest dosyć duża i radzę się do nich przyłożyć, symulując i licząc każdy parametr. Odpowiednie tranzystory, diody. To niestety może sporo kosztować ale jak coś więcej będziesz miał pomogę Ci załatwić je za darmo. Masz plecy na uczelni to nie będzie z tym najmniejszego problemu. Gorzej z kondensatorami. Je chyba będzie trzeba kupić, a takie z niskim ESR, do pracy impulsowej i wielkich prądów są drogie.
Powyższe tyczy się cewek DRSSTC o "typowych" dla nich rozmiarów, czyli krów po kilka kilowatów w górę. Ty raczej wolałbyś mały model więc i cenowo nie będzie tragedii.
Następnie drivery tranzystorów IGBT, "groszowe" sprawy, i serowanie czyli predikter i przerywacz.
Ah! przerywacz. Tu idea jest prosta, raz że daje nam możliwość sterowania wyładowaniami np by generować muzykę, dwa że możemy przekonać urządzenie do pracy przerywanej, powiedzmy przez 900ms urądzenie czeka i stygnie, a przez 100ms pracuje z 10x wyższą mocą.
Inna kwestia że muzyczne cewki tesli w wersji DRSSTC to taki średni pomysł. Nie żeby były złe, ale na tym polu SSTC są dużo lepsze, umożliwiają precyzyjniejszą pracę.
Także internet w dłoń, raczej angielskie/czeskie/słowackie/rosyjskie części internetu i lecisz
EDIT:
Zapomniałem, w DRSSTC wszystko się grzeje. Kondensatory zasilające, kondensator rezonansowy, wszystko to trzeba chłodzić wentylatorami by się nie stopiło albo nie wybuchło. Oczywiście tranzystory i diody też.
Jeżeli skończysz fazę projektowania i będziesz miał wszystko lądnie przygotowane, na pewno przyciągnie to tutejszych fachowców którzy sprawdzą i doradzą.