Re: [WIP] Big DRSSTC projekt AGH
: 29 wrz 2012, 00:14
Wiele się działo w ostatnich dniach, było sporo sukcesów ale niestety wszystko skończyło się katastrofą, może zacznę od początku.
Na wstępie trochę fotek:
Kondensatory może nie do końca takie jak chciałem ale nie za bardzo miałem w czym wybierać. Poniżej gotowy mostek: A tak wygląda bateria kondensatorów: I wreszcie całość na jednej płycie. Pora więc na pierwsze testy na uzwojeniu pierwotnym z małej DRki. Pobawiłem się trochę mostkiem pośrednim - zmniejszyłem rezystory bramkowe i przebiegi na bramkach wyglądają całkiem przyzwoicie: Przebieg na wyjściu mostka przy 320 VDC jeszcze przed końcowym ustawieniem prediktera: Wszystko działa jak należy więc nic nie pozostaje jak tylko uruchomić mostek na dużej DRSSTC.
Trochę czasu zeszło na ustawienie prediktera ale ostatecznie przebieg na mostku taki jak trzeba . Zakładamy więc wtórne no i pora na first run. Na początek zasilanie jednofazowe, 360 VDC na mostku, całość pobierała z sieci 2,5 kW (przy maks. BPS) i efekty całkiem przyzwoite, wyładowanie maks. 1,5 m długości, prąd w pierwotnym około 600A-700A peak przy kondensatorze 560 nF (do testów dałem trochę mniejszą pojemność).
Poniżej jeszcze mały filmik:
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=MsH0AYKkCMI[/youtube]
Po testach mostek był letni, spodziewałem się większego nagrzewania co było miłym zaskoczeniem. Uzwojenie pierwotne z taśmy wg. mnie sprawuje się całkiem dobrze, temperatura porównywalna do temperatury mostka. Trzeba tylko uważać na sprzężenie, bo w moim przypadku było konieczne podniesienie uzwojenia wtórnego o około 3,5 cm, niestety na początku pojawiły się "racing sparks" i chyba nawet raz oberwało pierwotne ale na szczęście nic się nie stało.
Wszystko działało jak trzeba, nic nie zwiastowało problemów więc pora na pełną moc przy zasilaniu trójfazowym.
Zdjęliśmy wtórne, na pierwotnym położyliśmy zwinięty i zwarty dość gruby przewód, żeby coś odbierało energię z pierwotnego, bo niestety pierwotne bez wtórnego bardzo szybko dość konkretnie się nagrzewa, a szkoda by było gdyby plexi się trochę przytopiło. Włączam żeby sprawdzić czy działa, działa, pierwotne znacznie chłodniejsze. Niestety za chyba trzecim włączeniem interruptera (jeszcze na jednej fazie) coś pyknęło, poszły główne bezpieczniki. Początkowo myślałem, że poszedł za duży prąd ale coś DRka nie grała jak trzeba co prawda wzbudzała się ale było słychać, że brakowało jej mocy. Po dokładniejszych oględzinach okazało się, że na bramce dolnego IGBT mam 6 ohm co było dużym zaskoczeniem Skoro padł jeden IGBT w module to postanowiłem go rozebrać, żeby zobaczyć co tam w środku siedzi: Jak widać poszła struktura jednego i częściowo drugiego IGBT tak jak by dostał przebicie, zwarcie i rozerwanie struktury. Całość jest zalana specjalnym żelem przez co nic się nie zadymiło i ledwo co było słychać, że coś się spaliło.
Pozostaje tylko pytanie dlaczego? Co poszło nie tak, że padł wcale nie taki słaby IGBT? Na mostku było około 360 VDC, BPS miałem ustawione prawie na minimum i wypełnienie dające jakieś trzy cykle czyli też mało. Wszystko było dopracowane w każdym szczególe, na bramkach 19V, masy pouziemiane, przebiegi jak trzeba a i tak coś poszło nie tak.
Na tą chwilę dwie opcje przychodzą mi do głowy. Przy każdym włączeniu interruptera przez ułamek sekundy na początku widać i słychać taki krótki impuls jakby pierwszy cykl był znacznie dłuższy niż dalsze przez co DRka generuje na ten krótki czas dłuższe wyładowanie. Podobnie jest przy wyłączaniu interrutera. Być może przyczynia się to do narastania prądu do jakiś sporych wartości i lecą IGBT tyle że mamy przecież OCD, które temu zapobiega.
Druga opcja to częściowo uwalony moduł od samego początku. Nie są to jakieś nówki tylko używki, które nie wiadomo gdzie i jak działały, a jak widać taki częściowo uwalony IGBT potrafi jeszcze działać.
Co wy o tym wszystkim sądzicie Nawet przez myśl mi nie przeszło, że padnie mi taki IGBT na tak niskim napięciu.
Na wstępie trochę fotek:
Kondensatory może nie do końca takie jak chciałem ale nie za bardzo miałem w czym wybierać. Poniżej gotowy mostek: A tak wygląda bateria kondensatorów: I wreszcie całość na jednej płycie. Pora więc na pierwsze testy na uzwojeniu pierwotnym z małej DRki. Pobawiłem się trochę mostkiem pośrednim - zmniejszyłem rezystory bramkowe i przebiegi na bramkach wyglądają całkiem przyzwoicie: Przebieg na wyjściu mostka przy 320 VDC jeszcze przed końcowym ustawieniem prediktera: Wszystko działa jak należy więc nic nie pozostaje jak tylko uruchomić mostek na dużej DRSSTC.
Trochę czasu zeszło na ustawienie prediktera ale ostatecznie przebieg na mostku taki jak trzeba . Zakładamy więc wtórne no i pora na first run. Na początek zasilanie jednofazowe, 360 VDC na mostku, całość pobierała z sieci 2,5 kW (przy maks. BPS) i efekty całkiem przyzwoite, wyładowanie maks. 1,5 m długości, prąd w pierwotnym około 600A-700A peak przy kondensatorze 560 nF (do testów dałem trochę mniejszą pojemność).
Poniżej jeszcze mały filmik:
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=MsH0AYKkCMI[/youtube]
Po testach mostek był letni, spodziewałem się większego nagrzewania co było miłym zaskoczeniem. Uzwojenie pierwotne z taśmy wg. mnie sprawuje się całkiem dobrze, temperatura porównywalna do temperatury mostka. Trzeba tylko uważać na sprzężenie, bo w moim przypadku było konieczne podniesienie uzwojenia wtórnego o około 3,5 cm, niestety na początku pojawiły się "racing sparks" i chyba nawet raz oberwało pierwotne ale na szczęście nic się nie stało.
Wszystko działało jak trzeba, nic nie zwiastowało problemów więc pora na pełną moc przy zasilaniu trójfazowym.
Zdjęliśmy wtórne, na pierwotnym położyliśmy zwinięty i zwarty dość gruby przewód, żeby coś odbierało energię z pierwotnego, bo niestety pierwotne bez wtórnego bardzo szybko dość konkretnie się nagrzewa, a szkoda by było gdyby plexi się trochę przytopiło. Włączam żeby sprawdzić czy działa, działa, pierwotne znacznie chłodniejsze. Niestety za chyba trzecim włączeniem interruptera (jeszcze na jednej fazie) coś pyknęło, poszły główne bezpieczniki. Początkowo myślałem, że poszedł za duży prąd ale coś DRka nie grała jak trzeba co prawda wzbudzała się ale było słychać, że brakowało jej mocy. Po dokładniejszych oględzinach okazało się, że na bramce dolnego IGBT mam 6 ohm co było dużym zaskoczeniem Skoro padł jeden IGBT w module to postanowiłem go rozebrać, żeby zobaczyć co tam w środku siedzi: Jak widać poszła struktura jednego i częściowo drugiego IGBT tak jak by dostał przebicie, zwarcie i rozerwanie struktury. Całość jest zalana specjalnym żelem przez co nic się nie zadymiło i ledwo co było słychać, że coś się spaliło.
Pozostaje tylko pytanie dlaczego? Co poszło nie tak, że padł wcale nie taki słaby IGBT? Na mostku było około 360 VDC, BPS miałem ustawione prawie na minimum i wypełnienie dające jakieś trzy cykle czyli też mało. Wszystko było dopracowane w każdym szczególe, na bramkach 19V, masy pouziemiane, przebiegi jak trzeba a i tak coś poszło nie tak.
Na tą chwilę dwie opcje przychodzą mi do głowy. Przy każdym włączeniu interruptera przez ułamek sekundy na początku widać i słychać taki krótki impuls jakby pierwszy cykl był znacznie dłuższy niż dalsze przez co DRka generuje na ten krótki czas dłuższe wyładowanie. Podobnie jest przy wyłączaniu interrutera. Być może przyczynia się to do narastania prądu do jakiś sporych wartości i lecą IGBT tyle że mamy przecież OCD, które temu zapobiega.
Druga opcja to częściowo uwalony moduł od samego początku. Nie są to jakieś nówki tylko używki, które nie wiadomo gdzie i jak działały, a jak widać taki częściowo uwalony IGBT potrafi jeszcze działać.
Co wy o tym wszystkim sądzicie Nawet przez myśl mi nie przeszło, że padnie mi taki IGBT na tak niskim napięciu.