Thor napisał(a):
Funkcje zasadnicze takie obwodu z dwoma kondensatorami to ograniczenie zjawiska zwarcia w którym trafo zasilające bierze udział w momencie zamknięcia obwodu rezonansowego, jeśli pomiędzy nim, a obwodem rezonansowym nie ma układu filtrującego, głównie dławików WN czy znanego na dziś Terry Filter. Bez tego trafo bardzo się grzeje jak również diody czy mostek diodowy itp...
Do zwarcia trafa przyczynia się iskrownik (SG), albo precyzyjniej zbyt długo palący się na nim gorący łuk elektryczny. Łuk pali się tak długo gdyż trwa w tym czasie powoli gasnąca oscylacja w.cz. w obwodzie pierwotnym. Dodatkowo bardzo wysoka temperatura elektrod iskrownika ułatwia jonizację powietrza i utrudnia zgaszenie łuku.
Ten iskrownik (SG) jest najbliżej zacisków trafa i najczęściej pracuje w układzie równoległym żeby chronić bardziej delikatne trafa typu NST przed przepięciami z obwodu pierwotnego. NST to szczególny typ trafa z którym trzeba obchodzić się jak z jajkiem. Zdecydowanie lepsze są obecnie OBIT-y.
Nie widzę żadnego związku między układem Kondensator-Pierwotne-Kondensator a ograniczaniem zwarcia trafa zasilającego. To czy w obwodzie pierwotnym jest jeden, dwa, trzy czy cztery kondensatory w szeregu w żaden sposób nie wpływa na ograniczenie prądu zwarcia trafa. Liczy się wyłącznie pojemność wypadkowa. Jeśli jest cały czas taka sama (czyli maksymalna dla danego trafa) pojemność kondensatora rez. To prąd z transformtaora ładujący taki szereg kondensatorów jest cały czas taki sam.
Natomiast widzę istotny związek z ograniczeniem skutków przepięć jakie generują się po gwałtownym przerwaniu prądu w uzwojeniu pierwotnym które samo w sobie składa się z własnych elementów zastępczych RLC, przez co generuje bliżej nieokreślone oscylacje w.cz.
Zawsze takie przepięcie musi przejść przez dwa szeregowe kondensatory a nie jeden i uzwojenie wtórne trafa WN skąd może wyskoczyć na uziemiony rdzeń.
Zaleta posiadania dwóch szeregowych kondensatorów w obwodzie pierwotnym to rozłożenie mocy po połowie. Ci co spędzili więcej czasu z TC w labie wiedzą że to urządzenie zagotuje na śmierć każdy kondensator rezonansowy za wyjątkiem tych chłodzonych wodą z przeznaczeniem do pieców indukcyjnych.
Fakty są takie że gdy iskrownik wyzwala i zapala się na nim łuk elektryczny, to kondensatory rezonansowe nie mogą być w tym czasie ładowane przez trafo WN. I to właśnie jest największa bolączka wydajności TC. Jak tu sprawić żeby oscylacje w.cz trwały w obwodzie pierwotnym ale nie uczestniczył w nich już iskrownik dając tym samym możliwość ponownego szybkiego ładowania kondensatorów rezonansowych.
I wtedy Tesla wymyślił coś co nazywa się "oscylacyjnym iskrownikiem", "Spark Gap Oscillator"
Czyli równolegle do uzwojenia pierwotnego dodał kolejny trzeci kondensator.
To sprawia że łuk na iskrowniku gaśnie szybciej gdyż większość prądu w obwodzie pierwotnym oscyluje sobie w uzwojeniu pierwotnym i trzecim kondensatorze.
I tu dzieje się szalenie istotna rzecz.
Pomimo braku łuku na iskrowniku (obwód przerwany), rezonans prądów w.cz. w obwodzie pierwotnym trwa nadal "pompując" obwód wtórny.
Trafo zawsze warto chronić układem balastowania po stronie pierwotnej i dławikami albo układami typu „Terry Filter” po stronie wtórnej (wszystko ma swoje wady i zalety). Są też tacy którzy osiągają fenomenalne wyniki przechodząc na zasilanie DC. W takim przypadku stos prostowniczy i filtry biorą na siebie ciężar ograniczania prądu zwarciowego. Ale cała aparatura przez to magicznie się komplikuje i człowiek zamiast się cieszyć spokojem grabarza drży o to czy mostek W.N wytrzyma kolejną minutę pracy TC.
Sam Tesla jednak nie stosował żadnych wyszukanych filtrów gdyż uważał że nie są potrzebne (miał rację). Choć doprowadził wcześniej do spalenia generatorów elektrowni w Colorado Springs. Najprawdopodobniej przez zjawisko oddawania do sieci biernej mocy pojemnościowej którą nieświadomie w tedy wyprodukował.
Kluczem jest posiadanie odpowiedniego trafa przygotowanego fabrycznie do pracy z napięciami kilkunastokrotnie większymi niż znamionowe (np. trafa dystrybucyjne {Pole Pig}, lub trafa potencjałowe)
Osobiście jestem fanem traf typu OBIT z powodu:
1. Fabrycznego zaprojektowania do pracy w trybie zwarcia łukiem elektrycznym.
2. Niskiej ceny (od 170 PLN brutto)
3. Łatwej dostępności w Polsce
4. Modeli z uziemionym punktem środkowym uzwojenia wtórnego
5. Ciągłej pracy w temperaturach +60 stopni
6. Wbudowanym (magnetycznym) ogranicznikom prądu wyjściowego.
7. Wyjątkowo dobrej izolacji WN i odporności na zakłócenia EMI podczas palącego się łuku.
8. Rygorystycznym testom stresowym po zejściu z taśmy produkcyjnej.
http://www.cofi-ignition.com/transforme ... 14_eng.pdfSą różne sposoby przyśpieszania gaszenia łuku na iskrowniku. Najpopularniejszym jest stosowanie kilku szeregowych elektrod chłodzonych wentylatorem. Najlepszym zaś obrotowy iskrownik (RSG) pracujący komorze wypełnionej gazem SF6.
Optymalny dla początkujących wydaje się być układ z 5-6 przerwami, elektrodami wolframowymi uzbrojonymi w miedziane radiatory z jakimś mechanizmem regulującym przerwę powietrzną, oraz małym wentylatorem chłodzącym.
https://spawaj.com.pl/zielone/570-przew ... 10-25.htmlRozwinięciem tego pomysłu jest RSG taki jak na animacji poniżej.
Thor napisał(a):
Raczej pod tym względem w mojej ocenie skuteczność tutaj jest wątpliwa. Ten obwód po to w tamtych czasach wykorzystywano bo wysokim napięciem zajmowali się Oudin, Darsonval i inni w medycynie. Przed Teslą cewki jego imienia nie miały separacji galwanicznej, tylko wtórne było przedłużeniem pierwotnego, stąd separacja galwaniczna przez kondensatory była potrzebna, aby nie zrobić krzywdy chorym częstotliwością sieciową, gdyż wtedy dość powszechnie stosowano w różnych schorzeniach aparaty generujące wysokie napięcie... Zresztą widać na trzecim schemacie sondę, którą przykładano w chore miejsce...
Akurat nie znalazłem w necie na szybko linka do lepszego obrazka z tym schematem więc użyłem tego z opisu tzw. „maszyn leczniczych”. Poniżej wrzucam schemat największej instalacji jaką zbudował Tesala w Wardenclyffe { Magnifying Transmitter }
Paręnaście lat temu podczas prac badawczych nad Tesla Magnifier-ami, Richard Hull nazwał ten typ obwodu „the Tesla equidrive circuit”, choć nie widzę obecnie żeby ten termin szerzej się przyjął wśród społeczności.
Nikt nie potrafi do dzisiaj przekonywująco wyjaśnić dlaczego akurat ten układ daje najlepsze efekty. Z moich obserwacji różnych zespołów konstruktorskich na świecie wynika że większość badaczy stosuje ostatecznie właśnie Tesla equidrive circuit.
Nie widziałem jeszcze żadnych dokładnych badań oscyloskopowych szczególnie tego co dzieje się z prądami podczas rezonansu w funkcji czasu, takich żeby można było porównać „equidrive circuit” z pozostałymi odmianami.
Obiecujące w tym zakresie są najnowsze (jeszcze ciepłe) prace badawcze Ernst-a Willem-a van den Bergh-a polegające na ponownej, dokładnej weryfikacji eksperymentów laboratoryjnych N.Tesli
http://ericpdollard.com/2019/03/14/tesl ... las-dream/https://steemit.com/@mage00000https://drive.google.com/open?id=0B70OH ... WRRZzlYVXMThor napisał(a):
Czemu aż kilkadziesiąt kilowolt chcesz użyć do zasilania?
Osobiście dążę do jak najmniejszych napięć zasilających, ale wynika to głównie z tego że nie robię już dużych SGTC . Brak miejsca, koszty, sąsiedzi, żona

itd.
Podobnie jak Ernst po 20 latach w IT wracam do tematów związanych z N. Teslą ale nie w kontekście efektów audiowizualnych aparatury ale skrupulatnych badań i weryfikacji koncepcji Tesli z minionej epoki. Gdzieś tam są poukrywane jeszcze jakieś tajemnice do odkrycia ale nie mam tu na myśli „free Energy”, „death rays” i innych szaleństw. Raczej chodzi mi o efekty falowe, plazmę, rezonans ziemski, itp.
Swego czasu zarówno Amerykanie (US Army Robert Golka) jak i Rosjanie (SIBNIIE) wpakowali górę pieniędzy w badania koncepcji Tesli ale niestety wszystko utajnili i do dzisiaj nie wiadomo czy coś ciekawego znaleźli czy nie.
Wracając do twojego pytania o napięcie.
Przykład: OBIT, 5kv, 10ma.
1. Napięcie skuteczne: 5 kV AC
2. Amplituda napięcia: 7 kVp
3. Maksymalny kondensator rezonansowy: 6,37 nF
4. Napięcie w stanie spoczynku na zaciskach transformatora i kondensatora: 14 kVp
Gdyż transformator wszedł w rezonans napięć z kondensatorem przy zrównaniu swoich reaktancji dla częstotliwości sieciowej 50 Hz.
5. Po zadziałaniu iskrownika w obwodzie pojawią się dodatkowo zakłócenia EMI (przepięcia) które w sposób całkowicie nieprzewidywalny zwiększają chwilowe napięcia na zaciskach kondensatora. I próbują zniszczyć izolację uzwojenia wtórego trafa.
6. Stąd też wiemy że kondensator rezonansowy powinien być zaprojektowany do pracy przy napięciu minimum 2 x 14 Kvp = 28 kVp.
7. Z noty katalogowej kondensatora ceramicznego typu „Door Knob” np. dawnego francuskiego LCC opisanego jako 20kVrms dowiemy się że:
a) Swoją nominalną pojemność 1nF osiąga przy określonej temperaturze pracy {np. +20 stopni}
b) Swoją nominalną pojemność 1nF osiąga przy 60% napięcia znamionowego {np. 12kV}.
c) Swoją nominalną moc roboczą osiąga przy określonej częstotliwości {np. przy 7Mhz}
d) Był badany napięciem probierczym 30kV AC ale dla częstotliwości 50 Hz
8. Stąd też widać że powinien być zaprojektowany mieszany zestaw kondensatorów szeregowo równoległy o wypadkowej pojemności 6nF i napięciu 40 kV rms o mocy minimum kilkunastu kVar aby za szybko się nie nagrzewały.
9. Widać od razu że bazując na kondensatorach fabrycznych tanio nie będzie. Aparatura za to będzie działać sprawnie i bezawaryjnie dobrych kilka lat.
Największym kosztem podczas budowy SGTC jak widać są od zawsze kondensatory rezonansowe. Stąd też warto szukać optymalnych rozwiązań budowy kondensatorów domowej roboty.